ło matko
Dziś pada wzglednie, tzn co godzinę lunie lub pokropi 3 minuty i po sprawie. Za to wieje, że....
Pojechałam na budowę i mało zawału nie dostałam. Pożyczyliśmy skoczek od znajomego, zeby ubić pod chudy beton. Majster zagęścił salon z jadalnią i sprzet odmówił posłuszeństwa. Ło matko. Ciśnienie ze 200, juz wizja odkupowania skoczka, naprawy ze grubą kase. Zaczęli rozkręcać go naprawiać. No nie działa. Zadzwonilismy po tescia, który sie zna conieco na sprzętach, w końcu diagnosta mechanik i okazało się, że za mocno do cna prawie wypalili paliwo cos tam sie oderwało, jakis paproch i gdzies dostał. Przedmuchał, dolali paliwa i działa. ufff, ale co przezyłam to moje. rok życia krócej ;)
Dobrzę, że wzięliśmy tego skoczka, bo miękko jak cholera. Po przejechaniu nim salon ubił się, opadł jakies 25cm. Majster przesypuje piach z garażu na salony i zagęszczają. Zaczął też zbijać garaż. Będziemy go obniżać jakieś 30cm, tzn. sam wjazd .
Oto moje dziecię młodsze przy pracy :)